Lanzarote w czarwcu | 4-dniowy wyjazd | część 1 z 2
Zacznę od noclegu, bo to gdzie się zatrzymujemy ma ogromny wpływ na to jak będziemy spędzać nasze wakacje. Jako, że postanowiliśmy już wcześniej wynająć auto, nieszczególnie zwracaliśmy uwagę na dojazdy autobusami, więc w tej kwestii nie powiem Wam zbyt dużo. Jednak przez to, że wyspa jest tak mała i spokojnie w jeden dzień można objechać ją całą, to transport publiczny na pewno jest na dobrym poziomie :) Wybraliśmy Puerto del Carmen jako nasza baza noclegowa, które słynie z bogatego życia nocnego i zdecydowanie możemy to potwierdzić. Wieczorem można wyjść do baru pooglądać mecz, albo po prostu na drinka z muzyką na żywo w tle. Poza tym do lotniska było naprawdę blisko i to zdecydowało o naszym wyborze.
Warto wspomnieć, że nasza podróż odbyła się w dniach 7 - 11 czerwca, czyli koniec wiosny, chwilę przed latem. Nasz pierwszy dzień był bardzo upalny, więc od razu wyruszyliśmy na plażę Playa de Papagayo, która jest uważana za najpiękniejszą rajską plażę na wyspie. Bez dwóch zdań jest to prawda. Jasny piasek, niesamowity lazurowy kolor wody i skały, które dawały trochę intymności - to sprawiało, że chciało się tam być, aż do zachodu słońca :) Muszę w tym miejscu zaznaczyć, że na tej plaży znajdziecie też wiele miejsc, gdzie można opalać się topless, więc wybierając się tam niech Was to nie zdziwi jak wiele osób grzeje się na słońcu bez stroju kąpielowego. My nie znaliśmy tego faktu wcześniej i nas trochę to zdziwiło, zwłaszcza, że nie były to strefy gdzie każdy postanowił opalać się nago, tylko były to pojedyncze osoby wśród tłumu. Jak myślicie postanowiliśmy do nich dołączyć? :D Wieczorem udaliśmy się na kolację i spacer wzdłuż wybrzeża niedaleko naszego apartamentu. ogromnie zdziwiła mnie liczba kotów na wybrzeżu. Naliczyłam około 20 kociaków wylegujących się na skałkach i schodach - to był raj dla moich oczu :D
photo location ➸ Las Grietas, Las Palmas, Spain LZ-35, 35572 Tías, Las Palmas, Spain
Kolejnym punktem naszej wycieczki była winnica La Geria, która jest wyjątkowa i pewnie nigdzie indziej już takiej nie zobaczę.Winorośl uprawiana na piasku wulkanicznym tworzy naprawdę niesamowitą scenerię. Oczywiście skorzystaliśmy z możliwości degustacji win, które tam wyrabiają i nasze serce skradło wino słodkie "La Geria" Moscatel Dulce - nadal stoi w naszym barku i czeka na wyjątkową okazję.
Gdy już opuszczaliśmy to miejsce przed naszymi oczami ukazały się maleńkie samochodziki w jednakowym kolorze , niczym ufo na Marsie :D Pewnie gdybyśmy mieli więcej czasu szukalibyśmy sposobu by dołączyć do tej grupy . Zobaczcie sami jak to uroczo wyglądało :)
photo location ➸ La Geria, Lz - 30, 35570 Uga, Las Palmas, Spain |
Kolejnym punktem naszej wycieczki był Park Narodowy Timanfaya. Wyróżnia się on nieziemskimi formacjami z lawy, licznie występującymi kraterami oraz roślinnością,która jest prawie niezauważalna. Wejście jest płatne i można zwiedzać teren Parku Narodowego autobusem lub pieszo wyznaczonym szlakiem. Z tego co czytałam, można też wybrać wycieczkę na wielbłądzie, jednak nie przeszło mi to nawet przez myśl by skorzystać z tej atrakcji. My wybraliśmy wycieczkę autokarem, żeby zyskać trochę na czasie. Gdy już zaparkowaliśmy, podeszliśmy do autobusu, w którym czekał na nas kierowca wraz z przewodnikiem, zebrał grupę i ruszyliśmy na kilku-dziesięciominutową przejażdżkę po terenie Parku. Widok piętrzącej się lawy i dziury w ziemi zrobił na mnie ogromne wrażenie. Dodatkowo nastrojowa muzyka i historie przewodnika dodały niezwykłego charakteru. Niewątpliwie ten obraz długo zostanie w mojej pamięci. Jednak to nie był koniec atrakcji. Na miejscu w restauracji „El Diablo” można zjeść kurczaka, który jest przyrządzany na grillu, a ogień wydobywa się z wulkanicznego krateru. Próbowałam go i muszę przyznać, że smakuję bardzo dobrze, ma delikatnie wędzony smak i jest bardzo soczysty w środku :)W drodze powrotnej warto się zatrzymać na poboczu i zrobić zdjęcie na najczęściej fotografowanej drodze. Długa droga z licznymi wzniesieniami tworzy rewelacyjną głębię. Uważajcie jednak na nadjeżdżające auta :)
W niedalekiej odległości znajdowały się również punkty widokowe, czarna plaża i kopalnia soli, więc postanowiliśmy je zobaczyć jeszcze tego samego dnia. Mirador El Golfo, Charco Verde, Los Hervideros, Playa del Janubio i Mirador Salinas de Janubio – te miejsca były na naszej liście „must have”, ale z powodu robót drogowych nie udało nam się zobaczyć jednej z tych atrakcji turystycznych. Mianowicie chodzi mi tu o Los Hervideros, czyli słynny punkt widokowy, z którego rozprzestrzenia się piękny widok na klify. Ruszyliśmy więc na taras widokowy Mirador El Golfo i Charco Verde. Wiatr był naprawdę nieznośny i zatrzymaliśmy się tam tylko na chwilę. Krajobraz jaki tam dostrzegłam był naprawdę piękny, małe łódki zacumowane na brzegu dodawały uroku temu miejscu, a zielony zbiornik wodny na tle czarno- czerwonego piasku wyglądał naprawdę nieziemsko :)
Plaża del Janubio zaskoczyła nas chyba najbardziej spośród wszystkich plaż. Była pokryta małymi czarnymi kamyczkami, które skrywały również zielone kamyczki, które są zbierane na biżuterię. Oczywiście wcześniej kupiłam bransoletkę z tymi zielonymi minerałami zwanymi Oliwinem lub Chryzolitem i nie sądziłam, że uda nam się je znaleźć na plaży. Było za zimno na kąpiele, więc wróciliśmy do auta i z okna samochodu podziwialiśmy zbiorniki wodne, z których pozyskuje się sól.