Lanzarote w czarwcu | 4-dniowy wyjazd | część 1 z 2


Wulkaniczny i surowy krajobraz, piaszczyste plaże, lazurowe wybrzeża Atlantyku, wiele gatunków kaktusów i Park Narodowy Timanfaya, który zachwyca swoim unikalnym wyglądem - to i wiele więcej ma do zaoferowania jedna z Wysp Kanaryjskich. Mowa tu oczywiście o Lanzarote. Wyspa ta chociaż niewielka posiada wiele ciekawych miejsc i na pewno nie można się tam nudzić. Panuje tam wieczna wiosna, często zdarzają się wietrzne dni, ale niewykluczone, że spotka Was tam dzień upalny i bezwietrzny :) Podczas naszej 4-dniowej podróży, udało nam się zobaczyć prawie wszystkie najciekawsze miejsca rozrzucone po całej wyspie, które są godne polecenia. Jeśli jesteście ciekawi co udało nam się zobaczyć i  jak spędziliśmy czas to zapraszam do lektury :)
Na Lanzarote wybraliśmy się z okazji moich urodzin. O tej wyspie wiedziałam tylko tyle, że istnieje i jest to wulkaniczna wyspa, na której nie znajdę dużo zielonych roślin - które uwielbiam :) Wybrałam ten kierunek, ponieważ bilety lotnicze w obie strony kosztowały 80£  i był to jeden z tańszych kierunków w tamtym momencie :) Nie zastanawiałam się długo tylko zarezerwowałam lot, a późnij nocleg. Uwielbiam organizować swoje podróże i jeszcze się nie zdarzyło, żebym leciała z biurem podróży. Na pewno kiedyś z tej opcji skorzystam, np. przy dalszych podróżach, wtedy oferty są zdecydowanie bardziej korzystne i lepiej zorganizowane logistycznie  :)
Zacznę od noclegu, bo to gdzie się zatrzymujemy ma ogromny wpływ na to jak będziemy spędzać nasze wakacje. Jako, że postanowiliśmy już wcześniej wynająć auto, nieszczególnie zwracaliśmy uwagę na dojazdy autobusami, więc w tej kwestii nie powiem Wam zbyt dużo. Jednak przez to, że wyspa jest tak mała i spokojnie w jeden dzień można objechać ją całą, to transport publiczny na pewno jest na dobrym poziomie :) Wybraliśmy Puerto del Carmen jako nasza baza noclegowa, które słynie z bogatego życia nocnego i  zdecydowanie możemy to potwierdzić. Wieczorem można wyjść do baru pooglądać mecz, albo po prostu na drinka z muzyką na żywo w tle. Poza tym do lotniska było naprawdę blisko i to zdecydowało o naszym wyborze. 

Warto wspomnieć, że nasza podróż odbyła się w dniach 7 - 11 czerwca, czyli koniec wiosny, chwilę przed latem. Nasz pierwszy dzień był bardzo upalny, więc od razu wyruszyliśmy na plażę Playa de Papagayo, która jest uważana za najpiękniejszą rajską plażę na wyspie. Bez dwóch zdań jest to prawda. Jasny piasek, niesamowity lazurowy kolor wody i skały, które dawały trochę intymności - to sprawiało, że chciało się tam być, aż do zachodu słońca :) Muszę w tym miejscu zaznaczyć, że na tej plaży znajdziecie też wiele miejsc, gdzie  można opalać się topless, więc wybierając się tam niech Was to nie zdziwi jak wiele osób grzeje się na słońcu bez stroju kąpielowego. My nie znaliśmy tego faktu wcześniej i nas trochę to zdziwiło, zwłaszcza, że nie były to strefy gdzie każdy postanowił opalać się nago, tylko były to pojedyncze osoby wśród tłumu. Jak myślicie postanowiliśmy do nich dołączyć? :D  Wieczorem udaliśmy się na kolację i spacer wzdłuż wybrzeża niedaleko naszego apartamentu. ogromnie zdziwiła mnie liczba kotów na wybrzeżu. Naliczyłam około 20 kociaków wylegujących się na skałkach i schodach - to był raj dla moich oczu :D

Kolejny dzień spędziliśmy w trasie, w poszukiwaniu atrakcji turystycznych. Pogoda już nie była tak piękna, ale nadal nie padało i było ciepło, jednak wiatr był dość nieznośny. Przy tak wietrznym dniu warto postawić na luźną narzutkę lub koszulę. Ruszyliśmy autem w poszukiwaniu palmy, na którą można wejść :D Nie było to takie proste jak się wydawało, zwłaszcza gdy tak mocno wieje i ciężko utrzymać równowagę. Mi się wejść nie udało, ale i tak warto było tam pojechać, bo widok lawy, która była wszechobecna był niesamowity. Niestety przygotowując się do napisania tego posta znalazłam informację, że miejsce to jest zamknięte permanentnie, a w Google Maps można obejrzeć zdjęcia palmy, która została wycięta. 
 

photo location  Aparcamiento Palmera Inclinada (X8VF+HW, 35572 Masdache, Las Palmas, Spain)

Niedaleko tej lokalizacji znajdywał się również Las Grietas. Ta atrakcja turystyczna nie jest widoczna na pierwszy rzut oka, trzeba się trochę przyjrzeć by ją dostrzec. Są to szczeliny w ziemi, które zostały uformowane przez spływającą lawę podczas erupcji wulkanu Montana Blanca. Z parkingu Grieta Volcanica, musimy przejść na drugą stronę i  kawałek do góry by wejść do kanału i dostrzec warstwy lawy. W tym miejscu muszę zaznaczyć, że białe obuwie, nie było najlepszym pomysłem - szybko robiło się zakurzone i brudne, ale mieliśmy pralkę w apartamencie, która była naszym zbawieniem :D 

photo location  Las Grietas, Las Palmas, Spain  LZ-35, 35572 Tías, Las Palmas, Spain


Kolejnym punktem naszej wycieczki była winnica La Geria, która jest wyjątkowa i pewnie nigdzie indziej już takiej nie zobaczę.Winorośl uprawiana na piasku wulkanicznym tworzy naprawdę niesamowitą scenerię. Oczywiście skorzystaliśmy z możliwości degustacji win, które tam wyrabiają i nasze serce skradło wino słodkie "La Geria" Moscatel Dulce -  nadal stoi w naszym barku i czeka na wyjątkową okazję.


Gdy już opuszczaliśmy to miejsce przed naszymi oczami ukazały się maleńkie samochodziki w jednakowym kolorze , niczym ufo na Marsie :D Pewnie gdybyśmy mieli więcej czasu szukalibyśmy sposobu by dołączyć do tej grupy . Zobaczcie sami jak to uroczo wyglądało :)

photo location La Geria, Lz - 30, 35570 Uga, Las Palmas, Spain

Kolejnym punktem naszej wycieczki był Park Narodowy Timanfaya. Wyróżnia się on nieziemskimi formacjami z lawy, licznie występującymi kraterami oraz roślinnością,która jest prawie niezauważalna. Wejście jest płatne i można zwiedzać teren Parku Narodowego autobusem lub pieszo wyznaczonym szlakiem. Z tego co czytałam, można też wybrać wycieczkę na wielbłądzie, jednak nie przeszło mi to nawet przez myśl by skorzystać z tej atrakcji. My wybraliśmy wycieczkę autokarem, żeby zyskać trochę na czasie. Gdy już zaparkowaliśmy, podeszliśmy do autobusu, w którym czekał na nas kierowca wraz z przewodnikiem, zebrał grupę i ruszyliśmy na kilku-dziesięciominutową przejażdżkę po terenie Parku. Widok piętrzącej się lawy i dziury w ziemi zrobił na mnie ogromne wrażenie. Dodatkowo nastrojowa muzyka i historie przewodnika dodały niezwykłego charakteru. Niewątpliwie ten obraz długo zostanie w mojej pamięci. Jednak to nie był koniec atrakcji. Na miejscu w restauracji „El Diablo” można zjeść kurczaka, który jest przyrządzany na grillu, a ogień wydobywa się z wulkanicznego krateru. Próbowałam go i muszę przyznać, że smakuję bardzo dobrze, ma delikatnie wędzony smak i jest bardzo soczysty w środku :)W drodze powrotnej warto się zatrzymać na poboczu i zrobić zdjęcie na najczęściej fotografowanej drodze. Długa droga z licznymi wzniesieniami tworzy rewelacyjną głębię. Uważajcie jednak na nadjeżdżające auta :)

W niedalekiej odległości znajdowały się również punkty widokowe, czarna plaża i kopalnia soli, więc postanowiliśmy je zobaczyć jeszcze tego samego dnia. Mirador El Golfo, Charco Verde, Los Hervideros, Playa del Janubio i Mirador Salinas de Janubio – te miejsca były na naszej liście „must have”, ale z powodu robót drogowych nie udało nam się zobaczyć jednej z tych atrakcji turystycznych. Mianowicie chodzi mi tu o Los Hervideros, czyli słynny punkt widokowy, z którego rozprzestrzenia się piękny widok na klify. Ruszyliśmy więc na taras widokowy Mirador El Golfo i Charco Verde. Wiatr był naprawdę nieznośny i zatrzymaliśmy się tam tylko na chwilę. Krajobraz jaki tam dostrzegłam był naprawdę piękny, małe łódki zacumowane na brzegu dodawały uroku temu miejscu, a zielony zbiornik wodny na tle czarno- czerwonego piasku wyglądał naprawdę nieziemsko :) 

Plaża del Janubio zaskoczyła nas chyba najbardziej spośród wszystkich plaż. Była pokryta małymi czarnymi kamyczkami, które skrywały również zielone kamyczki, które są zbierane na biżuterię. Oczywiście wcześniej kupiłam bransoletkę z tymi zielonymi minerałami zwanymi Oliwinem lub Chryzolitem i nie sądziłam, że uda nam się je znaleźć na plaży. Było za zimno na kąpiele, więc wróciliśmy do auta i z okna samochodu podziwialiśmy zbiorniki wodne, z których pozyskuje się sól. 


Na tym chciałabym zakończyć tę część posta o naszej wycieczce na wyspę Lanzarote. Które z tych miejsc chcielibyście odwiedzić ? Jak zwykle czekam na Wasze odpowiedzi w komentarzach ☺️

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Bardzo dziękuję za każdy komentarz! :) Zawsze staram się odwiedzać osoby, które tu zaglądają i zostawiają po sobie jakiś ślad. Jeśli spodobał Ci się mój blog zaobserwuj go :) Będzie mi bardzo miło i jeśli spodoba mi się Twój blog, na pewno się odwdzięczę :)

Copyright © 2014 Mis Marli , Blogger